4.04.2015

002. Do zobaczenia wkrótce..

Pierwszy tydzień szkoły minął mi jak każdy pierwszy tydzień. Mimo, że byliśmy już w ostatniej klasie, nadal powtarzano nam to samo, co zawsze powtarza się na początku. Kontrakty, systemy oceniania i inne mało interesujące mnie rzeczy. W końcu powtarzali je co roku, więc znałam je już na pamięć. Dlatego też gdy nadejść miał drugi tydzień, ucieszyłam się. Znowu rozpocznie się ten przyjemny gwar, natłok obowiązków i nauki.. Zaraz, zaraz przyjemny? W sumie nie miałam nic przeciwko uczeniu się, ale z tym "przyjemnym" to chyba nieco przesadziłam. Nie chyba, tylko na pewno przesadziłam. Z westchnieniem podążyłam za tłumem ludzi, wychodzących z placówki. Nigdzie nie mogłam wypatrzeć moich przyjaciół, więc powoli szłam, starając się nie potknąć, bo nasz kochany dyrektor wolał zainwestować w kolejne boisko do piłki nożnej, niż nowy chodnik i podjazd przed szkołą. Na szczęście nikt za mną ani przede mną się nie przewrócił, dzięki czemu ja również utrzymałam się w pionie. Nagle ktoś zawołał moje imię, więc wytężyłam wzrok w celu zlokalizowania tej osoby.
- Andy!- uśmiechnięty od ucha, do ucha Luke, szedł w moją stronę, z rękami schowanymi za sobą. Miał coś dla mnie. A prosiłam, aby nie robił mi takich numerów!
- Cześć Luke.- dołączył do mnie i dostosował długość swoich kroków do mojego tempa.
- Mam coś dla cieb..
- A o co cię prosiłam? Dzięki, że bierzesz pod uwagę moje zdanie.- przewrócił oczami i wyciągnął zza pleców pudełeczko obite aksamitem.
- Na pewno ci się spodoba.- mrugnął. Teraz to ja przewróciłam oczami, ale sięgnęłam po pudełeczko. Delikatnie uchyliłam wieczko i zamrugałam. Nie wierzę, po prostu nie.
- Um.. To.. To jest..- nie wiedziałam co powiedzieć.- To jest piękne, dziękuję.- wyszeptałam i ucałowałam jego policzek. 
- Nie ma za co, kochanie.- zachichotał, bo wiedział, że nie lubiłam tego określenia. Było takie.. Dziwne, bo przecież nie byliśmy razem, bynajmniej nie do końca. Ponownie skupiłam się na podarunku. Były to dwa śliczne naszyjniki. Jeden to jakby połowa skrzydła, a drugi przedstawiał serduszko z kluczykiem.



Zamknęłam pudełeczko i schowałam je do swojego plecaka.
- Naprawdę dziękuję. Zastanawia mnie jednak to skrzydło..
- Drugie mam ja.- pokazał mi drugie pudełeczko, gdzie był drugi wisiorek. Ten wyglądał jednak na na bardziej "chłopięcy". 
- Idziemy do mnie?- zapytałam, gdy już schował naszyjnik.
- Tak. A przy okazji naprawdę dobrze wyglądasz.- uśmiechnął się do mnie, co odwzajemniłam. Następnie poszliśmy do jego samochodu. Na przedmieścia dojechaliśmy w 20 minut. Biorąc pod uwagę to, że mi zajmuje to 30 minut, naprawdę szybko dotarliśmy na miejsce. Luke wysiadł, obszedł samochód i otworzył mi drzwi. Złapałam plecak i wyszłam, dziękując mu uśmiechem. Ruszyliśmy do drzwi. Moich rodziców niby miało nie być do 19.30. Była 15.35 a oni krzątali się po kuchni.
- Co wy tu robicie?!- zapytałam zdziwiona.
- Postanowiliśmy przygotować rodzinny obiad.- mama uśmiechnęła się do mnie, co krzywo odwzajemniłam.
- Dzień Dobry.- odezwał się Luke zza moich pleców.
- Dzień dobry.- odpowiedzieli moi rodzice. Hemmings wydawał się zdezorientowany, bo wszyscy rodzice zazwyczaj wypytują chłopaków przychodzących do ich córek jak się nazywają i w ogóle.. No cóż, nigdy nie twierdziłam że są normalni. Przewróciłam oczami i poszłam do swojego pokoju. Blondyn szedł za mną. 
- A więc to jest Twój pokój, tak?- zapytał mnie, podchodząc i siadając na łóżku.
- Tak. Przepraszam, myślałam, że nie będzie ich w domu. Nigdy nie robili takich obiadów, bynajmniej w ostatnim czasie niczego takiego nie było.
- Jasna sprawa. Po za tym to nawet dobrze się składa.
- Co wymyśliłeś?- spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Zobaczysz.- uśmiechnął się przebiegle. 
- No dobra, może zacznijmy robić lekcje. Nie spodziewałam się, że pani od matematyki zada nam tyle i to w pierwszym tygodniu.
- Jest piątek, wyluzuj.- przewrócił oczami.
- Wolę zrobić to teraz i mieć spokój na weekend.- wzruszyłam ramionami i podeszłam do biurka. Z torby wyciągnęłam książki i odnalazłam te od konkretnego przedmiotu. Ze strony 5 miałam 4 zadania a z kolejnej jeszcze 3. Zabrałam się za rozwiązywanie. Liczenie szło mi gładko.
- Może masz racje..- powiedział po jakimś czasie i podszedł do mnie. Dostawił sobie krzesełko i uśmiechnięci razem dokończyliśmy pozostałe. 
- Co ty w ogóle robisz?- zaśmiałam się widząc jak Luke stoi po środku mojego pokoju i ustawia sobie ołówek na nosie.
- Nie wiem.- wzruszył ramionami, przez co przedmiot mu upadł. Chciałam mu go podać, a on chciał go podnieść, przez co nasze ręce dotknęły się. Spojrzeliśmy na siebie w tym samym momencie. 
- Um.. Proszę.- wzięłam przedmiot i podałam mu go.
- Dzięki.- wrócił na krzesło i tak skończyliśmy siedząc przy zawalonym książkami biurku, wpatrując się w siebie.
- An! Obiad!- usłyszałam mojego tatę.
- Już idzieMY!- podkreśliłam końcówkę tego ostatniego wyrazu. Wstałam i szybkim krokiem dotarłam do drzwi.- Idziesz?
- T-tak.- otrząsnął się jakby z transu. Uniosłam jedną brew, ale nie odezwałam się. Razem zeszliśmy do jadalni. Zajęłam miejsce obok mamy, a Hemmo zajął miejsce po mojej lewej.
- A gdzie jest Al?- mój brat się nie pojawił, co mnie zdziwiło.
- Powiedział, że będzie za dwie minuty, więc poczekamy ale już przy stol..-  mój tata nie zdążył dokończyć bo Alec wszedł właśnie do domu.
- RĘCE MYJ I DO STOŁU, W TRYBIE NATYCHMIASTOWYM!- krzyknęła moja mama i jak gdyby nigdy nic uśmiechnęła się do Luke'a.- A więc jesteś przyjacielem mojej córki?
- Tak. Na razie.
- Oh, to znaczy, że..- zaczął mój tato, ale nie skończył, bo oczywiście mój brat musiał uwagę wszystkich skupić na sobie.
- Jestem! Coś przegapiłem? 
- Prawie!- moja matka uradowana znowu skupiła się na mnie i blondynie siedzącym obok.
- A więc Andy..- odchrząknął, wstał i uklęknął.- Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym chłopakiem na świecie i zostaniesz moją dziewczyną?- z kieszeni bluzy wyjął kolejne małe pudełeczko. Popatrzyłam na niego zdezorientowana.
- Um.. Tak, jasne.- uśmiechnęłam się i przyjęłam prezencik. Kolejny. Uchyliłam wieczko, a tam był mały pierścioneczek z wygrawerowanym "L&A". Takie to oryginalne..
- Podoba ci się?- zapytał niepewnie.
- Myślę, że tak.- wyjęłam go delikatnie, a niebieskooki założył go mi na palec. Dokładnie to środkowy na lewej ręce. To tak, jakby mi się oświadczał.. No nic. Pudełeczko położyłam obok szklanki.- Nie chciałabym wam przeszkadzać w zachwycaniu się tym wspaniałym prezentem, ale czy moglibyśmy zacząć już jeść?
- Taak, jasne.- moja mama otrząsnęła się i zaczęła nakładać każdemu tego, czego sobie życzył. Po posiłku, przy którym na początku musieliśmy rozmawiać o pierścionku oraz naszym nowo powstałym związku (potem na szczęście mój brat zaczął mówić o rozpoczynającym się sezonie czegoś tam), poprosiłam mojego chłopaka na rozmowę.
- Co to kurczę miało być?! Rozmawialiśmy o podarkach wiele, naprawdę wiele razy, a oprócz tego na cholerę cała ta szopka?- zmarszczył brwi i wyraźnie zmarkotniał.
- Pomyślałem, że pierścionek ci się spodoba, a skoro przydarzyła się okazja, by poznać twoich rodziców, postanowiłem również, że czas, abyśmy wiesz zaczęli być parą i takie tam.- potarł ręką kark.- A tak po za tym, czytałem że dziewczyny lubią takie rzeczy.- dodał o wiele ciszej.
- Głuptasie.. Nie musiałeś być aż tak wspaniały. Dla mnie nie liczą się prezenty. Moi rodzice i tak na każdym kroku muszą pokazywać, że im się powodzi, więc.. no po prostu mam dość przepychu.
- Rozumiem.. Może wracajmy?- pokiwałam głową, a on splótł nasze palce. Myślałam, że nadal będą w jadalni, ale oni przenieśli się do salonu. Zajęliśmy miejsce obok Aleca.
- Co zamierzacie robić?- spytałam z lekkim strachem. Annie i Bob byli nieobliczalni.
- Nic konkretnego, kochanie.- uśmiechnęła się do mnie uspokajająco. Nie kupiłam tego.
- Ale tak właściwie..- oho, zaczyna się.-.. może zrobimy coś rodzinnego? Nie wiem, zagrajmy w coś na konsoli, czy coś w tym stylu.
- Świetny pomysł!- przytaknęła moja mama. Spojrzałam na mojego brata. Puścił mi oczko i odwrócił się do rodziców.
- Ja również jestem za!- nienawidzę go, ugh,.. Jak czasami bardzo go lubiłam, tak samo często nienawidziłam.
- A może..- zaczął Luke, ale szturchnęłam go.
- Nawet nie próbuj. Wpakowałeś się w niezłe bagno. Nie odpuszczą.- syknęłam.
- A więc?- mój tata wydawał się rozbawiony całą ta sytuacją. Mi do śmiechu nie było.
- Bez względu na moje zdanie i tak to zrobic..- nawet nie dali mi dokończyć zdania!
- Super! W takim razie Al, bądź tak miły wybierz coś.- moja mama usiadła bliżej nas, ciągnąc ojca za sobą.
- A może oglądniemy film?-zaproponował cicho blondyn.
- Wspaniały pomysł Luke! W takim razie Alec! Film.- czemu moja rodzicielka klaszcze w dłonie? O mój Boże.
Oczywiście mój brat, nie byłby moim bratem, gdyby nie wybrał czegoś, na co akurat nie miałam ochoty. Wybrał "Szybcy i Wściekli 7". Dlaczego gdy potrzebuję, by zachowywali się jak normalna rodzina, to albo ich nie ma, albo się kłócą, a jak chcę żeby po prostu zniknęli to nagle zbiera im się na takie coś?! Za jakie grzechy? Na moje nieszczęście film trwał chyba nieskończoność. Cud, że się skończył. Nie to, że jestem dziewczynką, która lubi tylko tandetne seriale. Nie. Całkiem lubiłam horrory, filmy sensacyjne, przygodowe itp. Rzecz w tym, że dzisiaj chciałam być SAMA. Znaczy z Hemmingsem, ale sami, we dwoje, ewentualnie z moim bratem, bez moich rodziców.
- Ja już się będę zbierał..- Luke podniósł się z kanapy.- Miło było państwa poznać.
- Ciebie też, słonko.- i tyle. Czy oni są nienormalni? No dobra, nieważne, nie wnikam. Również wstałam.
- Odprowadzę go kawałek, czy coś. Wrócę za 20 minut.- rzuciłam wychodząc z salonu. Ci nawet nie przytaknęli. Najpierw poszliśmy do mojego pokoju, aby mógł zabrać swój plecak. Jednak musieliśmy wcześniej jego książki wyplątać z moich. Potem zeszliśmy na dół, do przedsionka. Ubraliśmy buty i kurtki. Zgarnęłam klucze i telefon, po czym wyszłam, zamykając drzwi na klucz. Szliśmy w ciszy, co chwilę się o siebie obijając. Przeszłam z nim dwie przecznice, dalej już się bałam, bo powoli zaczęło się ściemniać.
- No to.. Dziękuję, kochanie. Bawiłem się świetnie.- zachichotał.
- Tak, tak oczywiście. Pa.- ucałowałam jego policzek i odwróciłam się, aby odejść.
- Wpadnę po ciebie jutro o 19.
- Ok, pa.- posłałam mu jeszcze buziaka w powietrzu, co złapał i połknął. Uniosłam brew w zdziwieniu.
- Żeby mi nie uciekł.- mrugnął i poszedł w swoją stronę. Ja ruszyłam w swoją. Przypomniało mi się, że skończyły się moje ulubione gumy do żucia. Dlatego też po sprawdzeniu, czy w kieszeni spodni na pewno jest wystarczająca ilość pieniędzy, zaszłam do sklepu, mieszczącego się kilka minut drogi stąd. Weszłam do środka i od razu wybrałam moje ulubione WinterFresh. Chciałam iść do kasy, ale się z kimś zderzyłam.
- Jak idziesz..?- zamarłam w pół słowa. Przede mną stał blond włosy chłopak, z jeszcze bardziej niebieskimi oczami niż Luke'a. Miał na sobie jeansy, biały T-Shirt i białe supry. Wyglądał.. No cóż, jakby właśnie urwał się z wybiegu.
- Ja..- też miał złośliwą uwagę na końcu języka. Jednak jej nie wypowiedział.- Chciałem właśnie o to samo zapytać.- powiedział tylko, podniósł z podłogi paczkę papierosów i wyszedł ze sklepu. Zapomniałam o swoich gumach i po prostu wybiegłam za chłopakiem. Chyba mnie usłyszał, bo się odwrócił.
- Stało się coś?- zapytał. Podeszłam bliżej. Miałam ochotę wypytać go jak ma na imię, ile ma lat i czy chodzi do naszego liceum. Zamiast tego odparłam tylko:
- Zapomniałeś czegoś.- podałam mu identyczne gumy co moje.
- Um.. Dzięki.- lekko zawiedziony wziął ode mnie przedmiot. 
- Nie ma za co.- odwróciłam się i chciałam odejść, ale coś kazało mi jednak spojrzeć w jego kierunku jeszcze raz. Uśmiechnął się widząc to.
- Do zobaczenia wkrótce..


~*~
No to rozdział drugi już za nami :) Trochę krótki wyszedł, ale postaram się pisać jeszcze dłuższe.
Jest już zakładka "Okolica". Co do bohaterów, to nie wiem, chcecie? Bo tak właściwie, to nie spotkałam jeszcze bloga bez takiej zakładki. Opisy kim są i co robią, będą na pewno, ale nie jestem przekonana do zdjęć. 
No nic, mam nadzieję, że wam się podoba, liczę na komentarze :)
Aha! Postanowiłam również zrobić zakładkę "Organizacja" gdzie będzie wszystko to, co powinno się znaleźć na samym początku. To już chyba wszystko, naprawdę mam nadzieję, że każdy, kto przeczytał skomentuje, bo pod rozdziałem 1 było dużo wyświetleń, aż mnie to zdziwiło. 
Jeśli o czymś zapomniałam, to najwyżej dodam to w notce na drugim blogu, na którym piszę: http://one-direction-imaginy-naat-i-snickers.blogspot.com/
Liczę na waszą aktywność na obu blogach!
Następny rozdział pojawi się, gdy będę gotowa to opublikować.
Oczywiście pomocne w tym będą wasze komentarze :)

Teenage xx.

9 komentarzy:

  1. Daj bohaterow a rozdzial supiii ❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobry, naprawdę dobry. Czekam. Xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Przede wszystkim bardzo Ci dziękuję za komentarz na moim blogu.
    Myślę, że trochę przesadziłaś z tą swoją samokrytyką, bo opowiadanie czytało mi się dobrze. Masz 14 lat, jeszcze wszystko przed Tobą i powinnaś bardziej w siebie uwierzyć, bo każdy jakoś zaczynał. Ja też.
    Wracając do Twojej historii, strasznie rozbawił mnie motyw wręczenia pierścionka Andy, było to trochę nienaturalne, żeby chłopak pytał się dziewczynę rodziców czy mogą być razem, a do tego wręcza jej przy tym pierścionek. Takie coś się w ogóle zdarza? ;)
    Myślę, że w tym cukierkowatym związku namiesza ten nowy chłopak, co dopiero się wprowadził (jak się domyślam to chłopak ze sklepu).
    Luke wydaję mi się przesadnie słodki, taki aż do zjedzenia, a później do mdłości. Mam nadzieję, że jego rywal pokaże trochę więcej charakterku. ;)
    Pisz śmiało dalej, bo choć w pewnych momentach może się trochę przyczepiłam to nie znaczy, że mi się nie podoba, tylko chcę Ci pokazać jak to widzi czytelnik, bo ewidentnie brakuje Ci takich komentarzy.
    Pozdrawiam Ciebie serdecznie i życzę Ci dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za naprawdę motywujący komentarz. :)
      Luke.. No cóż on ma sprawiać wrażenie takiego przesłodzonego trochę, zresztą dopiero kreuję te postacie, wiele cech nie zostało jeszcze ujawnionych. Ogólnie nie chcę zdradzać zbyt wielu szczegółów, bo to by podchodziło pod lekki spojler.
      Ja również pozdrawiam i również życzę weny :)

      Usuń
  4. Po prostu genialny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. Po prostu genialny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm zaczne od tego że fabuła mnie bardzo wciągnęła. Masz długie rozdziały co też jest bardzo fajne, a nie żeby dość do czegoś trzeba przeczytać 4 rozdziały - nie na tym to polega :) Ukazanie drobiazgów na zdjęciach jak tutaj wisiorki też jest super pomysłem. Mam nadzieje ze ten blog utrzyma się jak najdłużej :) I dziękuje że to dopiero 2 rozdział to nie narobię sobie dużych zaległości w czytaniu xx
    http://partdirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowne opowiadanie. Ciekawie piszesz. Pojawiło się już trzech chłopaków i za każdym razem myślałam o to ten. Najpierw ten przyjaciel Andy na początku pomyślałam, że będą parą, potem Luke no i rzeczywiście są parą. Ale czy ich związek potrwa długo? Raczej nie. Dziewczyna w sklepie spotkała swojego ukochanego. Przynajmniej tak mi się wydaję, że to on będzie bliski sercu Andy. Całe opowiadanie dobrze się czyta, są opisy, wszytko super napisane. Ucieszyłam się jak dowiedziałam się ile masz lat, bo myślałam, że tylko ja w tak młodym wieku zaczynam pisać. Dodam, że mam 15 lat. ;))
    Dziękuję za komentarz do mojego bloga. Jestem Ci bardzo wdzięczna. ;****
    Buziaki ;) <3
    PS. Mam nadzieje, że nowy rozdział pojawi się szybciutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://siostry009.blogspot.com/?m=1
      Dodam jeszcze adres do mojego bloga :*

      Usuń